środa, 13 lutego 2013

Imagin z Liamem ;]

Taki imagin napisany jakiś czas temu, na życzenie koleżanki :)
Chcecie nowe opowiadanie? Odpowiedzi w komentarzach :)
Jeśli przeczytaliście to kliknijcie chociaż reakcję jeśli nie macie czasu na komentarz. Prooooszę! :)
________________________________________________

            Wsiadłaś do autobusu i rozejrzałaś się za wolnym miejscem,
jednak takiego nie było. Stanęłaś więc na środku i trzymałaś się mocno poręczy. Nagle kierowca gwałtownie zahamował. Nie dałaś rady się utrzymać i wpadłaś na kolana jakiegoś chłopaka. Strasznie się zawstydziłaś. Rumieńce wypłynęły na twoją twarz.
- Matko, strasznie cię przepraszam! - powiedziałaś.
- Nic się nie stało – odpowiedział chłopak i szeroko się uśmiechnął, pokazując zęby. Był śliczny. Miał krótkie brązowe włosy i niesamowite czekoladowe oczy. Zapatrzyłaś się na niego.
- Co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytał speszony.
- Nie, nie – zaczęłaś się śmiać. - Chyba pora wstać z twoich kolan. Miło było cię poznać – wstałaś i pokierowałaś się w stronę wyjścia, bo dojeżdżałaś już do swojego przystanku. Wyszłaś z autobusu, a chłopak wyskoczył za tobą.
- Poczekaj! Nie wiem jak masz na imię! - odwróciłaś się i powiedziałaś:
- Aneta.
- Ja jestem Liam, miło mi. Spotkamy się jeszcze? - zapytał z nadzieją.
- Mam nadzieję, że tak – wyciągnęłaś małą karteczkę z torebki, zapisałaś tam swój numer i wcisnęłaś mu w rękę. - Zadzwoń, jeśli chcesz – powiedziałaś i ruszyłaś w stronę domu. Usłyszałaś krzyk chłopaka za sobą:
- Na pewno zadzwonię! - uśmiechnęłaś się do siebie i zniknęłaś za rogiem.

            Tydzień później wracałaś tym samym autobusem do domu. Na jednym z przystanków wsiadł ON. Szybko się odwróciłaś, żeby cię nie zobaczył, jednak zauważył cię.
- Hej Aneta! - nie odpowiedziałaś.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale jak byłem u kolegi kartka wypadła mi z kieszeni. I wtedy on powiedział: „oo a co to jest? Telefon do dziewczyny?”, wziął ją, zgniótł i wrzucił do kibla. Zależało mi, żeby do ciebie zadzwonić, ale nie aż tak bardzo, żeby wyławiać kartkę z kibla. No i pewnie i tak bym z niej nic nie odczytał – zaczął się tłumaczyć. Parsknęłaś niepohamowanym śmiechem.
- Czyli już ci przeszło? - zapytał.
- Tak - uśmiechnęłaś się.
- No to zapraszam cię na spacer i ciasto.
- Zgoda – odpowiedziałaś. Wysiedliście z autobusu i poszliście do kawiarni. Świetnie wam się rozmawiało. Czułaś jakbyście znali się od bardzo dawna.

               Od tego czasu spotykaliście się tak prawie codziennie. Chodziliście na długie spacery. Wreszcie czułaś się doceniona. Liam był dla ciebie przyjacielem, jakiego nigdy nie miałaś. Mówiłaś mu o wszystkim, a on zawsze umiał cię wysłuchać i pocieszyć. Jednak był mały problem, zaczynałaś czuć do niego coś więcej. Z każdym dniem coraz bardziej się zakochiwałaś, ale bałaś się, że Liam nie odwzajemnia twoich uczuć i nie chciałaś psuć waszej przyjaźni.
               Minął rok, a twoja miłość do niego rosła coraz bardziej w siłę. Postanowiłaś, że wyznasz mu prawdę, a jeśli coś będzie nie tak, wyjedziesz. Ubrałaś się więc w swoją ulubioną koszulę w kratę, którą dostałaś od niego na urodziny. Pofalowałaś włosy i lekko się umalowałaś. Spojrzałaś w lustro:
- Dasz radę, Aneta! - powiedziałaś do swojego odbicia.
Wyszłaś z domu. Całą drogę denerwowałaś się. Umówiłaś się z Liamem w parku. Doszłaś na miejsce przed czasem. Usiadłaś na starej, trochę zniszczonej ławeczce. W oddali widziałaś dzieci bawiące się ze swoimi rodzicami i zwierzakami. Były takie szczęśliwe. Pomyślałaś sobie, że też kiedyś chciałabyś mieć taką małą pociechę. Nagle ktoś zakrył ci oczy. Usłyszałaś jego melodyjny głos:
- Zgadnij kto to!
- Któż by inny jak nie Liam? - odpowiedziałaś.
- Hmm... zła odpowiedź. Tu...eee ...
- Dobra. Już nie próbuj wymyślać, bo ci mózg wyparuje. I tak wiem, że to ty – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się, ale od razu spoważniałaś, bo przypomniało ci się, po co tu przyszłaś.
- Ej, co się stało? - zapytał Liam.
- Muszę ci coś powiedzieć. Proszę, nie przerywaj mi. No więc .... Nie wiem jak mam to powiedzieć.
- Najlepiej wprost.
- Eh.. od czego by tu zacząć.
- Od początku poproszę – uśmiechnął się zachęcająco.
- No dobrze. Tak więc, poznaliśmy się w autobusie. Od tego wydarzenia minął już rok.....
- Wiem to Aneta. Nie ociągaj w bawełnę tylko mów.
- Prosiłam cię, żebyś mi nie przerywał!
- Przepraszam – powiedział z miną zbitego szczeniaczka. I jak mogłaś mu tego nie wybaczyć?
- No to znamy się już rok. Przez ten czas bardzo się z tobą zżyłam. Wiem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale ja muszę ci to powiedzieć, bo już nie wytrzymuję. Zakochałam się w tobie. Spędzając z tobą tyle czasu... po prosu sprawiłeś, że ... - przerwał ci pocałunkiem.
- Ja też się w tobie zakochałem. Nie chciałem ci tego wcześniej mówić, bałem się, że zniszczę naszą przyjaźń – powiedział i ponownie przyłożył swoje wargi do twoich ust. Zaczął padać deszcz, ale wam to nie przeszkadzało. Siedzieliście dalej na ławce, wtuleni w siebie, nie przejmując się niczym. Nie obchodziło was, że jutro będziecie chorzy. Najważniejsze było to, że się kochacie. Przysięgliście sobie, że już zawsze będziecie razem.

2 komentarze:

  1. mówiłam już, że to koooocham ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny imagin, tez byl tak chciala wpasc na jego kolana. Ale nie bylabym na tyle odwazna, zeby mu tak po prostu dac numer. Niesmialosc robi swoje. Fajnie sie czytalo, czekam na nowy :)

    i jak masz wolny czas, to zajrzyj ;) yoursmmille.blogspot.com
    +obserwuje

    OdpowiedzUsuń