_________________________________________________________
Kiedy
zjedli, była już 14, więc Kasia postanowiła zabrać Liama w swoje
ulubione miejsce. Doszli tam w 10 minut. Chłopak powiedział tylko:
-
Wow – przed nim rozciągała się piękna polana. Liście na
drzewach powoli przybierały jesienne kolory. Zbliżała się kolejna
pora roku i nie można było temu zaprzeczyć. Kawałek dalej płynęła
powoli rzeka... a może szybko, nie wiem... Jako, że mieli ze sobą
fioletowy koc w kratę, rozłożyli go na trawie i usiedli.
-
Podziwiam cię wiesz?
-
Mnie? Za co? - zdziwiła się blondynka.
-
Jesteś z Zaynem pomimo tych przeciwności. Nasze fanki są trudne.
Niektóre są bardzo wyrozumiałe, lubią nasze dziewczyny,
wspierają nas. Inne z kolei są strasznie zaborcze i dziwne...
wiedzą, że to raczej mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będą z
którymś z nas, a pomimo to, hejtują nasze dziewczyny. Są
jeszcze tacy, którzy mówią, że są naszymi fanami, a
kiedy tylko wyjdzie jakaś plotka, która zwykle jest
nieprawdziwa, już nas nie lubią, wysyłają obraźliwe wiadomości.
To jest bardzo przykre dla nas, ale nauczyliśmy się z tym radzić.
Dla ciebie to jest nowość. Jednak jakoś sobie radzisz. Nie jedna
dziewczyna by się załamała na twoim miejscu.
-
Dziękuję, ale wydaje mi się, że to tylko na zewnątrz tak
wygląda. Nie mówiłam tego nikomu, tym bardziej Zaynowi, żeby
się nie martwił, ale często płaczę wieczorami. Bardzo za nim
tęsknię i nie do końca umiem sobie z tym wszystkim poradzić.
Chciałabym wrócić do Londynu, ale boję się. Nie chcę
zostać napadnięta na ulicy przez jakąś waszą fankę. Wiem, że
one są zdolne do wszystkiego. Chociaż już prawie nie dostaję
takich wiadomości, mogę powiedzieć nawet, że piszą do mnie
dziewczyny, pocieszają mnie, mówią, że nie mam się
przejmować i proszą, żebym wróciła do Londynu i do Zayna,
bo widzą, jak cierpi, kiedy nie ma mnie obok niego – dziewczyna
uśmiechnęła się. Liam objął ją ramieniem, a ona położyła
głowę na jego ramieniu.
-
Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Po prostu potrzebujesz czasu.
-
Dziękuję. Nie chciałam rozmawiać o tym z Zaynem. Potem by się
tylko przejmował. Jeszcze raz dziękuję, że mnie wysłuchałeś.
-
Nie ma sprawy – uśmiechnął się do niej ciepło.
-
Wiesz, tak naprawdę nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela. Kiedy
mieszkałam w Polsce, miałam kilka koleżanek, jednak często się
na nich zawodziłam. Nie wiem, czy jestem aż taka zła...
A
do Anglii przeprowadziłam się dopiero jakiś czas temu i wy chłopcy
jesteście moimi jedynymi znajomymi.
-
Nie jesteś zła. Jesteś cudowna, a widocznie niektórzy nie
potrafili tego docenić. Na mnie zawsze możesz liczyć. Jak będziesz
miała jakiś problem, to dzwoń, a przyjadę od razu – powiedział
Liam.
-
Dziękuję – wreszcie czuła się lepiej. Wyżaliła się komuś,
nie trzymała tego już dłużej w sobie. Posiedzieli jeszcze jakiś
czas w ciszy, obserwując przyrodę, wsłuchując się w szum rzeki i
oddając się rozmyślaniom.
-
Chodźmy już do domu. Robi się chłodno. Jeszcze się przeziębisz
– powiedział troskliwie brunet.
-
Dobrze. Może upieczemy jakieś ciasteczka na podwieczorek? -
zaproponowała Kasia.
-
Świetny pomysł. To chodźmy.
Pół
godziny później cali od mąki i innych składników,
czyścili kuchnię, w oczekiwaniu na ciasteczka, które piekły
się już w piekarniku.
-
Wiesz co, podjęłam decyzję. Jutro wracam do Londynu, więc może
zostaniesz na noc i rano pojedziemy razem.
-
Dobra. Cieszę się, że wracasz. Zayn będzie wniebowzięty.
-
No bez przesady, ale nie mów mu nic. To będzie niespodzianka!
-
Nie przesadzam. On szaleje za tobą. Taka prawda – Liam uśmiechnął
się. - Obiecuję, że nic mu nie powiem! Słowo harcerza!
-
Byłeś harcerzem? - zdziwiła się Kasia,
-
Nie, ale tak się mówi. No nie?
-
Nie wiem – dziewczyna zaczęła się śmiać. Przerwało jej
pikanie piekarnika.
-
Ciasteczka! - krzyknęli oboje i pobiegli je wyciągnąć, ciesząc
się jak małe dzieci. Liam pierwszy chciał posmakować, więc
szybko chwycił pierwsze z brzegu ciastko.
-
Ał, ał, ał – zaczął piszczeć.
-
No przecież to jest gorące, dopiero co wyjęte z piekarnika.
Oszalałeś? A po drugie nie jest się takich gorących ciastek, bo
potem będzie cię bolał brzuch.
-
Nie przesadzaj!
-
Tylko, żeby potem nie było, że cię nie ostrzegałam.
Wieczorem
chłopak leżał na kanapie i jęczał trzymając się za brzuch.
-
A nie mówiłam – powiedziała blodynka.
-
No dobra, miałaś rację. Pomóż mi jakoś – piszczał jak
dziecko Liam.
-
Masz tu tabletkę przeciwbólową i herbatę miętową. Powinno
pomóc. Masz nauczkę na przyszłość, żeby słuchać rad
innych i nie jeść gorących ciastek – Kasia zostawiła bruneta
samego i poszła na górę. Wyciągnęła spod łóżka
walizkę. Przygotowała sobie rzeczy na następny dzień, a resztę
spakowała. O dziwo nie miała żadnych problemów z dopięciem
torby. Cieszyła się, że dzięki temu wyjazdowi i przede wszystkim
dzięki Liamowi poukłada sobie wszystko. Wreszcie mogła wrócić
do Londynu, do Zayna i stawić czoła przeciwnościom. Była z siebie
dumna.
O
23 leżała już w łóżku, w piżamie i myślała o tym, co
przyniosą następne dni. Pierwszy raz od dłuższego czasu, nie bała
się. Zaczęła optymistycznie patrzeć na świat. Była pewna, że
wszystko będzie dobrze. Obok niej na podłodze Liam smacznie
chrapał. Szturchnęła go lekko nogą, żeby przestał, co
poskutkowało, odwróciła się na drugi bok i szybko zasnęła.
***
I jak? Może być? Jest nawet dość długa. Mam nadzieję, że się podoba.
Buziaki xx ;)
może być:D chce dalej!♥
OdpowiedzUsuń