niedziela, 24 marca 2013

#4

Dzięki pewnym dwóm osobom, które dodały wczoraj komentarz postanowiłam dzisiaj dodać jeszcze jedną część, bo mam trochę czasu. Za chwilę jadę do Kościerzyny, a w poniedziałek, wtorek i środę mam sprawdziany, dlatego dopiero w środę wieczorem dodam nowy rozdział :)
No a teraz macie taki krótki. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
________________________________________

        Przed wejściem do szkoły stał Simon. Nie martw się. Tu jest tyle ludzi. On ci nic nie zrobi – myślałam sobie. Weszłam po schodach i minęłam go. Uff.. na szczęście nic mi... i w tym momencie poczułam mocne szarpnięcie za rękaw.
- Chodź tu! Musimy pogadać – powiedział.
- Puść mnie! Nie mamy o czym! - krzyknęłam. Inni uczniowie zaczęli się na nas patrzeć.
- Co się drzesz! Teraz wszyscy się gapią – wycedził przez zęby.
- I dobrze! Puść mnie w tej chwili albo naprawdę zacznę krzyczeć – zagroziłam mu.
- Nie myśl, że to koniec. Przyjdę potem i się tak łatwo nie wywiniesz – pchnął mnie na drzwi i szybko oddalił się w kierunku szatni. Młodsi uczniowie patrzeli się na mnie z przerażeniem. Każdy w tej w szkole wiedział, że z Simonem nie wolno zadzierać. Postanowiłam uciec dziś ze szkoły. Wiedziałam, że on potem będzie mnie szukał. Nie chciałam się z nim spotkać. Kto wie, czego ode mnie chciał. Na pewno nie chodziło mu o zwykłą rozmowę.
          Wybiegłam szybko przed frontowe drzwi, tak żeby pani woźna nie zobaczyła. Jeśli chce się uciec ze szkoły, trzeba na nią uważać. Nikomu nie odpuści. No chyba, że ma się dla niej jej ulubioną kanapkę ze sklepu, który jest na końcu miasta. Niestety dzisiaj nie byłam w jej posiadaniu, ale udało mi się prześlizgnąć niezauważenie. Pokierowałam się w stronę parku. Nie mogłam iść do domu. Mama byłaby zła, że znowu uciekłam albo zawiozłaby mnie z powrotem do szkoły. I tak się dowie, ale przynajmniej jeszcze nie teraz. Poczułam, że mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam go i zobaczyłam wiadomość od Harrego:
Hej mała! Jak w szkole? xx ;)
Szybko mu odpisałam:
Nie jestem w szkole. Uciekłam...
Już po chwili dostałam odpowiedź:
Coś się stało? Simon znowu coś ci zrobił? Gdzie jesteś? Przyjadę.
Jestem w parku. Powiem ci wszystko jak przyjedziesz :) - napisałam i schowałam telefon do kieszeni. Usiadłam na ławce i czekałam.
***
         Jest dokładnie tak jak chciałem. Widać, że chłopakowi zależy na siostrzyczce. Teraz ja, rycerz na białym koniu, mogę wkroczyć do akcji i pocieszyć biedną, bezbronną Asię. Jeszcze pożałuje tego, co mi zrobiła w zeszłym roku. Na razie muszę zdobyć jej zaufanie. No to jedziemy do parku...

1 komentarz:

  1. Na prawde, no, ten Harry to ma tupet ;o Wciągać w to Simona grożąc mu i jeszcze krzywdzić Asie! Jestem ciekawa, bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy :)
    WENY!

    OdpowiedzUsuń