No a teraz macie taki krótki. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
________________________________________
Przed
wejściem do szkoły stał Simon. Nie martw się. Tu jest tyle ludzi.
On ci nic nie zrobi – myślałam sobie. Weszłam po schodach i
minęłam go. Uff.. na szczęście nic mi... i w tym momencie
poczułam mocne szarpnięcie za rękaw.
- Chodź
tu! Musimy pogadać – powiedział.
- Puść
mnie! Nie mamy o czym! - krzyknęłam. Inni uczniowie zaczęli się
na nas patrzeć.
- Co się
drzesz! Teraz wszyscy się gapią – wycedził przez zęby.
- I
dobrze! Puść mnie w tej chwili albo naprawdę zacznę krzyczeć –
zagroziłam mu.
- Nie
myśl, że to koniec. Przyjdę potem i się tak łatwo nie wywiniesz
– pchnął mnie na drzwi i szybko oddalił się w kierunku szatni.
Młodsi uczniowie patrzeli się na mnie z przerażeniem. Każdy w tej
w szkole wiedział, że z Simonem nie wolno zadzierać. Postanowiłam
uciec dziś ze szkoły. Wiedziałam, że on potem będzie mnie
szukał. Nie chciałam się z nim spotkać. Kto wie, czego ode mnie
chciał. Na pewno nie chodziło mu o zwykłą rozmowę.
Wybiegłam
szybko przed frontowe drzwi, tak żeby pani woźna nie zobaczyła.
Jeśli chce się uciec ze szkoły, trzeba na nią uważać. Nikomu
nie odpuści. No chyba, że ma się dla niej jej ulubioną kanapkę
ze sklepu, który jest na końcu miasta. Niestety dzisiaj nie
byłam w jej posiadaniu, ale udało mi się prześlizgnąć
niezauważenie. Pokierowałam się w stronę parku. Nie mogłam iść
do domu. Mama byłaby zła, że znowu uciekłam albo zawiozłaby mnie
z powrotem do szkoły. I tak się dowie, ale przynajmniej jeszcze nie
teraz. Poczułam, że mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam
go i zobaczyłam wiadomość od Harrego:
Hej
mała! Jak w szkole? xx ;)
Szybko mu
odpisałam:
Nie
jestem w szkole. Uciekłam...
Już po
chwili dostałam odpowiedź:
Coś
się stało? Simon znowu coś ci zrobił? Gdzie jesteś? Przyjadę.
Jestem
w parku. Powiem ci wszystko jak przyjedziesz :) -
napisałam i schowałam telefon do kieszeni. Usiadłam na ławce i
czekałam.
***
Jest
dokładnie tak jak chciałem. Widać, że chłopakowi zależy na
siostrzyczce. Teraz ja, rycerz na białym koniu, mogę wkroczyć do
akcji i pocieszyć biedną, bezbronną Asię. Jeszcze pożałuje
tego, co mi zrobiła w zeszłym roku. Na razie muszę zdobyć jej
zaufanie. No to jedziemy do parku...
Na prawde, no, ten Harry to ma tupet ;o Wciągać w to Simona grożąc mu i jeszcze krzywdzić Asie! Jestem ciekawa, bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy :)
OdpowiedzUsuńWENY!